piątek, 1 kwietnia 2016

Ten blog dedykuję wszystkim, którzy kochają życie i tym którzy sensu w życiu szukają. Mam nadzieję, że zaglądając tutaj miło spędzicie czas. Mam nadzieję również, że zainspiruję was do realizacji nowych pomysłów.
Jestem żoną wspaniałego męża oraz mamą  trójki dzieciaków. Chcę podzielić się z wami tym co kocham i uwielbiam robić tzn.: pisać ikony i gotować.
Przygodę z blogowaniem dopiero zaczynam, proszę więc o wyrozumiałość:-)


Tak sobie pomyślałam wczoraj...skoro w piątek nie obowiązywał post, to może skuszę się upiec faworki ...mmm...czemu nie!? Dopiero drugi raz je robiłam i wyszły tak samo wspaniale jak za pierwszym. Smakowały wybornie!
Myślisz , że nie dasz rady, że to za trudne? Wcale nie, wystarczy odrobina chęci. Przepis jest banalny.

Składniki:
- 1/2 kg mąki pszennej
- 3 żółtka
- 3/4 szklanki śmietany 18%
- 1 łyżeczka spirytusu lub octu
- 1 litr oleju do smażenia
- cukier puder do posypania
Jak to zrobić:
Na stolnicy usypujemy kopczyk z mąki. Robimy w nim dołek. Dodajemy żółtka, śmietanę, spirytus. Zagniatamy ciasto.Zagniatamy dość długo, tak by ciasto w ręku było sprężyste. I teraz przychodzi moment , który bardzo lubię, gdyż pozwala się zrelaksować:-) "Zbijanie ciasta". Wałkiem uderzamy w ciasto ok 5 minut. Można też uderzać ciastem w stolnicę. Nie pomijamy tego etapu. Dzięki niemu ciasto się ładnie napowietrzy i faworki będą bardzo kruche i smaczne.
Teraz wystarczy ciasto rozwałkować na baaardzo cienki placek i radełkiem lub nożem pociąć na paski. Na środku pasków nacinamy ciasto i przewijamy przez niego jeden z końców.
Wkładaj faworki na gorący tłuszcz. Najlepiej sprawdzisz to maczając kawałek ciasta w tłuszczu.
To naprawdę nie jest trudne, odwagi!:-)

3 komentarze: